Dzisiaj szybka i wypełniona akcją rekomendacja; pierwszy post-covidowy hit kinowy; najnowszy hit króla Hollywood… czyli „Tenet” (2020) w reżyserii Christophera Nolana
ilob awołg, eż mliF
O fabule tego filmu najlepiej wiedzieć jak najmniej, żeby nie wyrobić sobie za wielu oczekiwań i nie zepsuć sobie zabawy wynikającej z odkrywania kolejnych zwrotów akcji. W skrócie – główny bohater, pozbawiony imienia agent CIA w którego wciela się John David Washington zostaje zatrudniony przez tajemniczą organizację, żeby odzyskać równie tajemniczy artefakt i powstrzymać tajemniczy spisek. Wśród tych wszystkich tajemnic – pełno efektownych scen akcji i charakterystycznej dla Nolana zabawy koncepcją czasu.
Ta wysokobudżetowa produkcja doczekała się dwóch nominacji do Oscarów – za najlepszą scenografie i najlepsze efekty specjalne. W tej drugiej kategorii zasłużenie wygrała – chociaż widowisko nie przenosi nas w kosmos, to i tak zachwyca wizualnie, nie nadużywając jednocześnie greenscreena. „Tenet” ma też jedną z najlepszych choregrafii scen akcji we współczesnym kinie i nawet jeśli skomplikowana fabuła przerośnie nas intelektualnie, to samo mordobicie też dostarcza dużo dobrej zabawy.
Co ciekawe, podobnie jak poprzednie filmy Nolana, np. „Interstellar” (2014), także i nad tą produkcją czuwał zespół doradców naukowych – i chociaż sam Nolan mówi, że jego celem nie było zrobienie realistycznego filmu, to i tak pod względem prawdopodobieństwa naukowego „Tenet” wypada o wiele lepiej niż większość hollywoodzkich filmów science-fiction.
jatut ćezrjebo eiceżom mliF 😉